Pielgrzymka chóru parafialnego.

Dnia 20 sierpnia 2019 r. wyjechaliśmy z chórem naszej parafii na pielgrzymkę. Zanim ruszyliśmy w trasę proboszcz naszej parafii – ojciec Andrzej Mińko, odprawił przed drogą molebień, żebyśmy cało dotarli na miejsce.

Nasz cel –  Mazury – miasto Pisz, położony u ujścia rzeki Pisy do jeziora Roś. Woda, odgłosy ptaków, pozwoliło to nam nabrać „wiatru w żagle”. Spacery, rozmowy do rana, śpiewanie nad jeziorem ściągające ciekawskich. Tak było, magiczny czas, myślę że dla nas wszystkich.

Dzień pierwszy

Naszym celem  na początku był Prawosławny Żeński Monaster Zaśnięcia NMP w Wojnowie, piękna wieś na Mazurach, nieopodal rzeki Krutyni i jeziora Duś. Piękna, mała cerkiewka, nieopodal klasztor, a wszystko na tle malowniczego krajobrazu. Ojciec Andrzej odprawił tam molebień, a my pośpiewaliśmy i pomodliliśmy się. Polecam to cudne miejsce, można sobie przemyśleć nurtujące nas sprawy, zdać się Bogu i otworzyć swoje serce. Przełożona – ihumenia Agnia, opowiedziała nam historię monasteru i ikon znajdujących się wewnątrz, oraz moszczy Mikołaja Wielmirowicza (Serbskiego). Zostaliśmy zaproszeni na obiad, po którym w podziękowaniu pomogliśmy siostrom w pracach wokół monasteru. Jadąc na Mazury, bez różnicy jakiego jesteśmy wyznania, musimy koniecznie zahaczyć o to miejsce, powinno Ono być obowiązkowe w planie zwiedzania miejsc duchowych, a zarazem magicznych.

Dzień drugi

Przyniósł nam pochmurną pogodę, ale nie przeszkodziło nam to w aktywnym spędzaniu czasu. Zwiedzając Pisz, trafiliśmy do Muzeum Ziemi Piskiej. Miło spotkać w nowym miejscu ludzi z pasją, a tej miał bardzo dużo nasz przewodnik – Pan Daniel. Nie było dla niego trudnych tematów, a tym bardziej takich, o których nie należy mówić. Fauna, flora, mieszkańcy i historia tych terenów, opowiedziana z duszą. Coś wspaniałego, i w taki oto sposób lista miejsc obowiązkowych do odwiedzenia powiększa się. Zostaliśmy poproszeni o krótką prezentację naszych możliwości, a że naszej dyrygentki Ewy nie trzeba dwa razy prosić, bo jest świadoma umiejętności swojego chóru, wiec odśpiewaliśmy Mnogaja Leta. Filmik z występu cieszy się dużą popularnością, i myślę że jest to uzasadnione ;).

https://www.facebook.com/467072326726154/videos/506672713433773/

Dzień trzeci

Ostatni dzień to rejs statkiem z Ruciane Nida do Mikołajek, i z powrotem. Pogoda wynagrodziła nam dzień wczorajszy, wygrzało nas słońce, a ten stan sprzyjał nowym pomysłom. Bo już 1 września czekał nas wyjazd do Węgrowa, a tam „Koncert muzyki  i śpiewu cerkiewnego” w wykonaniu naszego chóru. Wszystko w ramach projektu „Węgrów – miasto wielu kultur i religii”. I wiele innych pomysłów naszej dyrygentki Ewy, o których mam nadzieję już wkrótce będą mogła napisać.

A oto opinie kilku uczestników wyjazdu:

  • Chórzystka Emilia: „Radość ze wspólnie spędzonych chwil. Wspólnych spacerów, śpiewu, opowieści w przepięknej scenerii mazurskich jezior.”
  • Chórzystka Elżbieta: „Wszyscy „sPISZali” się na medal. To był wyjątkowy wypad parafialnych chórzystów”.
  • Ewa – nasza dyrygentka: „Wyjazd do Pisza to przede wszystkim integracja. Żeby dobrze funkcjonować jako chór, należy poznać się na różnych płaszczyznach. Trzeba poczuć, że my jesteśmy potrzebni dla chóru, ale i że chór jest potrzebny dla nas. Po drugie, poczuliśmy się trochę jak misjonarze na ziemi, gdzie prawosławie znane jest jako trochę legenda, czy jako wręcz egzotyka. Po kolejne, mam nadzieję, że wyjazd zaowocuje naszym udziałem w Festiwalu „Dni muzyki Cerkiewnej w Hajnówce”.
  • Chórzystka Marta: „Było cudnie. Myślę że wszystkim nam potrzebny był taki czas. Rozmowy, śmiech, no i oczywiście śpiewanie bo z nim łatwiej żyć. Wróćmy tam za rok”.
  • Chórzystka Aneta: „Kilka sierpniowych dni spędziliśmy wraz z chórem na mazurskich jeziorach, był to relaksacyjno-pracowity wyjazd w gronie wspaniałych ludzi”.
  • Chórzystka Asia: „Nabraliśmy wiatru w żagle i ochoty na dalsze wspólne śpiewanie i wyjazdy. Przy okazji dziękuję o. Andrzejowi Mińko z matuszką Aliną, których organizacyjne zaangażowanie i serdeczność niezmiennie gwarantują zadowolenie całej grupy bez wyjątku J. Dziękuję wszystkim chórzystom i chórzystkom, każdemu z osobna, za uśmiech i dobry nastrój, który udzielał mi się na każdym kroku. Nie mogę też nie wspomnieć o naszej świeżo upieczonej chórzystce Basi Pawluczuk, która w ekspresowym trybie odnalazła się w naszej chóralnej rzeczywistości, a przy okazji swym pozytywnym śmiechem i nigdy nie kończącym się zapasem energii zupełnie nieświadomie doładowała nasze baterie. To właśnie dzięki Basi czytacie też niniejszą i pozostałe relacje z naszego wyjazdu J A jeśli czytając te słowa czujesz wewnątrz, że miał(a)byś ochotę znaleźć się na Basi miejscu, czyli na górze w chórze, i brać bardziej czynny udział w życiu liturgicznym, to nic nie stoi na przeszkodzie – chyba że zupełny brak głosu i słuchu 😉 Miejsca w cerkwi na chórze wciąż dostatek!”

Mam nadzieję że do usłyszenia, że będziecie Państwo śledzić nasze poczynania, jak i działalność naszej parafii. A jest o czym mówić i pisać.

Autor: Barbara Pawluczuk